Nazywany jest ananasem północy. Jem go jesienią i zimą, zamiast łykać witaminę C
Mowa o rokitniku, który jest nazywany także ananasem północy, złotem północy, ale też jagodą życia lub jagodą zdrowia. To wszystko ze względu z jednej strony na jego oryginalny, nieco egzotyczny smak, a z drugiej na wyjątkową wartość odżywczą. I choć sezon na rokitnik się skończył, można kupić te owoce w wersji mrożonej: znajdziesz je w dobrych sklepach ze zdrową żywnością, ale bywa też w sklepach z produktami ze wschodu.
Dlaczego warto jeść rokitnik?
Rokitnik to niewielki, pomarańczowy owoc rosnący na krzewach rokitnika zwyczajnego. Ma kwaśny, intensywny smak i jest jednym z najbardziej wartościowych owoców pod względem zawartości witamin i związków bioaktywnych. Wyróżnia się wyjątkowo wysoką ilością witaminy C, a także obecnością witamin A, E, K, z grupy B oraz naturalnych kwasów tłuszczowych, w tym omega-7, rzadko spotykanych w roślinach.
Rokitnik wzmacnia odporność dzięki bardzo dużej dawce witaminy C i antyoksydantów, wspiera zdrowie skóry dzięki kwasom tłuszczowym i beta-karotenowi, a także pomaga w regeneracji organizmu po osłabieniu, infekcjach czy dużym stresie. Zawarte w nim antyoksydanty mogą wspierać pracę serca i układu krążenia, a naturalne oleje z rokitnika są cenione za działanie przeciwzapalne i wspomagające gojenie.
Jak wykorzystać rokitnik w kuchni?
Owoce rokitnika świetnie sprawdzają się w sokach, syropach, konfiturach czy jako dodatek do herbaty, szczególnie jesienią i zimą. Wystarczy dodać całe owoce do gorącego napoju. Rokitnik doskonale sprawdza się jako dodatek lub główny składnik zimowych napojów gorących: połącz rokitnik np. z imbirem, miodem, świeżym rozmarynem, cynamonem, plasterkami pomarańczy, ale też żurawiną lub kawałkami suszonych owoców, takich jak jabłka albo gruszki.
Rokitnik można również dodawać do deserów: kremów, galaretek, lodów albo musów z owocami.